Dokarmianie gołębi w taxi – przepisy prawne

Urzędnicy coraz częściej zastanawiają się nad wprowadzeniem oficjalnego zakazu dokarmiania miejskich gołębi. Obecnie, żadne przepisy prawne niestety nie regulują tychże kwestii. O ile karmienie ptactwa nie jest żadnym wykroczeniem to osoba rozrzucająca resztki pożywienia może zostać oskarżona jedynie o zaśmiecanie terenu.

Co ciekawe, właśnie w ten sposób coraz częściej rozpoczyna się walka z mieszkańcami blokowisk, którzy z umiłowaniem dostarczają gołębiom pokarm. Strażnicy miejscy wlepiają mandaty za zaśmiecanie terenów publicznych osobom, które złapią na gorącym uczynku. Niektóre wspólnoty mieszkaniowe wywieszają apele o zakazie dokarmiania ptaków. Nie zawsze to działa.

Dlaczego dokarmianie ptaków to problem?

Głos w tej sprawie zajmują nie tylko urzędnicy, zarządy wspólnot czy mieszkańcy, którzy nie chcą „latających szczurów” w swoim najbliższym otoczeniu taksówki. Okazuje się, że chyba najbardziej przekonujące argumenty mają sami medycy i ornitolodzy.

Lekarze zwracają uwagę na fakt, iż przebywanie w bliskim otoczeniu z gołębiami miejskimi jest po prostu niebezpieczne dla zdrowia ludzi. Ptaki są siedliskiem bakterii i pasożytów, które bardzo łatwo przenoszą się na ludzi i do wnętrza ich mieszkań. W efekcie, zarażenie powoduje wywołanie licznych dolegliwości: przewlekły katar, problemy z oddychaniem, biegunka, wymioty, wysoka gorączka to tylko niektóre z powikłań zarażenia rzęsistkiem czy chlamydia psittaci, których to praktycznie każdy gołąb jest nosicielem. W skrajnych przypadkach, osoba zarażona może chorować na zapalenie opon mózgowych bądź trwale stracić wzrok.

Ornitolodzy zaś mówią o bezpieczeństwie samych ptaków. Gołębie miejskie doskonale radzą sobie w zdobywaniu pożywienia i nie trzeba im tego ułatwiać. Co więcej, pokarm w postaci chleba, ziemniaków czy mięsa nie jest dla nich odpowiedni, bo zapycha ich cienki przewód pokarmowy. Gołębie powinny żywić się jedynie ziarnami zbóż.

Wtórują im mieszkańcy osiedli i zarządy wspólnot mieszkaniowych. Z ich punktu widzenia, dokarmianie gołębi szkodzi po prostu wizerunkowi osiedla. Brud, zaschnięte ptasie odchody na elewacjach, parapetach i balustradach balkonów wygląda po prostu nieestetycznie. Poza tym, w odchodach zawarte są toksyny, które trwale uszkadzają farbę czy lakier poszczególnych elementów. Zwraca się również uwagę na fakt, iż rozsypane najczęściej przy śmietnikach czy na trawnikach pożywienie zwabia szczury – na niektórych osiedlach jest to już istna plaga, której trudno się pozbyć.

Rozwiązanie problemu – czy to możliwe?

Niejedna już gmina próbowała prawnie rozwiązać problem dokarmiania gołębi miejskich. Niestety, w przepisach figurują jedynie gołębie dzikie oraz hodowlane, te miejskie nie należą do żadnej z grup. Właśnie dlatego, zakazy, które są narzucane z inicjatyw prywatnych, nie mają żadnych skutków prawnych.

W tej sytuacji jedynym rozwiązaniem jest walka z gołębiami „na własną rękę”. Coraz więcej mieszkańców zakłada więc na balkonach specjalne siatki czy stawia atrapy ptaków drapieżnych, które mają odstraszać gołębie. Wspólnoty inwestują z systemy kolców, które montowane na parapetach i innych wystających elementach budynków, uniemożliwiają ptactwu przesiadywanie.